2018-09-27

Artiom Dubinin - zrobimy wszystko, żeby Jastor pękał w szwach

Artiom Dubinin - wspomina swojego kolegę Siergieja Ogorodnikowa, o początkach swojego hokeja i o tym, że chce, żeby Jastor pękał w szwach od kibiców

To jest twój pierwszy sezon w Polsce, w drużynie JKH GKS Jastrzębie. Jak się tutaj czujesz?
Wszystko bardzo mi się podoba, bardzo dobrze mnie tutaj przyjęto. Drużyna jest bardzo zgrana, mamy świetny sztab szkoleniowy i zespół realizacyjny. Jestem bardzo wdzięczny, że wszyscy mi zawsze pomagają. Wszystko jest super.

Jak doszło do twojego kontraktu w Jastrzębiu?
To jest długa historia. Mój kolega grał tu w zeszłym roku i on polecił mi grę tutaj. A ja właśnie byłem na etapie poszukiwania drużyny. Zadzwoniłem tutaj do trenera i zostałem zaproszony na testy. No i się udało, jestem tutaj.

A kolega to…
To Siergiej Ogorodnikow. On był moim dobrym kolegą i chrzestnym mojej córki. Poznaliśmy się z nim w jeszcze Togliatti. Ja od początku grałem w Togliatti a w sezonie 2012/13 do Łady przyszedł Siergiej, no i zaprzyjaźniliśmy się. Później graliśmy w różnych drużynach, ale zawsze się dzwoniliśmy do siebie. Nasze żony też są koleżankami. On był nie tylko dobrym hokeistą, ale też wspaniałym człowiekiem. Nigdy w życiu nie spotkałem bardziej pozytywnej osoby. Mogę powiedzieć o nim tylko najlepsze słowa.

Jak się przygotowywałeś do sezonu?
Miałem pewne problemy związane z wizą, dlatego musiałem przygotowywać się sam. Na szczęście udało się mi zagrać z JKH kilka meczów przed sezonem.

Jakie są cele drużyny na ten sezon?
Nasz cel jest jeden, mamy wychodzić na lód i wygrywać. Myślę, że wszyscy to dobrze rozumieją. Nie chcemy przegrywać i daj Boże to nam się uda.

Grałeś w KHLu. Opowiedz nam, jak tam wyglądają treningi, jak ciężkie są tam mecze?
Byłem jeszcze całkiem młody, kiedy zagrałem mój pierwszy sezon w KHL w Togliatti. Później grałem kilka udanych sezonów w VHL. Po nich zostałem zaproszony do Amura Chabarowsk. Chabarowsk leży na dalekim wschodzie Rosji. Na mecze lataliśmy po 9 godzin samolotem a potem jeszcze dojazdy na lodowiska - było ciężko. KHL to w pełni profesjonalna liga. Jest tam wielka konkurencja pomiędzy zawodnikami rosyjskimi i z całego świata. Niestety nie wszystko mi wychodziło, jak tego oczekiwałem. Nie dostawałem odpowiednio dużo ice-time’u. Nie wiem, może być to był i mój problem, bo nie udało się zrobić wszystkiego, co chciałem. No i rozstaliśmy się z klubem i poszedłem dalej.

W zeszłym sezonie grałeś na Słowacji. Jak możesz porównać poziom tej ligi do polskiego hokeja?
Nie chcę nikogo obrażać, ale myślę, że w Polsce pięć pierwszych drużyn niczym nie ustępują słowackiej extralidze. Na przykład Tychy, to bardzo dobra drużyna, bardzo mocna, szybka i bardzo przyjemnie mi się z nimi gra. W ogóle na Słowacji podobał mi się hokej, ale w życiu wyszło trochę inaczej, niż oczekiwałem. Jakoś to wszystko nie za bardzo się mi tam układało. Kiedy jechałem, tutaj do Jastrzębia trochę się, też tym przejmowałem. Wszystko okazało się jednak bezproblemowe. Bardzo dobrze mnie tu przyjęto i jestem za to wdzięczny całej drużynie. Cały czas, ktoś mi oferuje swoją pomoc, więc mi nie pozostaje nic, tylko grać i pomagać drużynie w meczach.

Jak się stało, że zacząłeś uprawiać hokej?
Najpopularniejszym sportem w Togliatti był i myślę, że nadal jest hokej. Kiedy miałem siedem lat mama zapisała mnie do sekcji hokejowej. Pamiętam jak zaczynałem, to już się ubierałem w sprzęt hokejowy w domu i tak paradowałem przez miasto. Inni koledzy też się ubierali w domach i można ich było spotkać na ulicy czy w autobusie.

Czy hokejowe umiejętności kształtują się już w dzieciństwie?
Oczywiście trzeba nad nimi pracować od dzieciństwa. Myślę, że dużo w tym czasie przegapiłem. Nigdy nie leniłem się, ale zawsze można było zrobić trochę więcej. Jeżeli jest tylko możliwość, nigdy nie przeszkodzi zostać dłużej po treningu i potrenować strzały, to zawsze idzie na korzyść.

A kiedy coś Ci się nie udawało, rodzice bardziej wspierali czy krytykowali Ciebie?
Myślę, że w dzieciństwie lepiej mi wychodziło uprawianie hokeja niż teraz (śmieje się). Tak naprawdę, już prawie nic nie pamiętam z tego okresu, szybko to przeleciało. Ale mama oczywiście zawsze mnie wspierała i pomagała.

Nigdy nie myślałeś o tym, żeby uprawiać inny sport, czy rzucić hokej?
Nigdy mi się nie pomyślałem, żeby rzucić hokej. Bardzo to lubię, to jest moje życie. Rodzina i hokej to są dwie najważniejsze rzeczy dla mnie.

A nie chciałeś kiedyś zostać na przykład bramkarzem?
Przez długi czas byłem obrońcą, i do szesnastu lat nie mogłem zdecydować. Kiedy grałem w juniorskiej kadrze to grałem i w obronie i byłem napastnikiem. Pierwszy sezon w Togliatti, też grałem połowę meczów jako obrońca i połowę jako napastnik, takiego uniwersala chciał zrobić ze mnie trener. Ale pewnego razu nie zostałem powołany do kadry, bo musiałem powiedzieć, w jakiej pozycji chcę grać i dopiero potem mogłem przyjechać. Tak naprawdę, nawet, kiedy grałem w obronie, to byłem bardziej atakującym obrońcą, zawsze mi pociągał atak. No i tak wybrałem.

Co chcesz powiedzieć kibicom drużyny?
Podoba mi się lodowisko w Jastrzębiu, bardzo dobrze się tutaj gra. Kibice w Jastrzębiu są wspaniali. Ci, którzy przychodzą bardzo dobrze nam kibicują i zawsze pomagają. Super byłoby, jakby na mecze przychodziło więcej ludzi. Widziałem zdjęcia, kiedy Jastor był wypełniony po brzegi. My swoją grą zrobimy wszystko, żeby trybuny znów pękały w szwach. Wierzę, że w tym sezonie się nam to uda. Bardzo wszystkim dziękuję, że przychodzą i nas wspierają, to jest bardzo ważne dla hokeistów.

Wywiad przeprowadziła - Daria Martsinovich

facebook