Pierwsza karta Mariusza Czerkawskiego

Ten pierwszy raz czyli co to jest karta „rookie”?

Każdy ma ten swój pierwszy raz. Kiedy się rodzimy rodzice robią nam zdjęcia: co tydzień, co miesiąc itd. Kiedy idziemy do przedszkola mamy zdjęcie z przedszkola, kiedy idziemy do pierwszej komunii też to trzeba upamiętnić odpowiednią fotką. Nie inaczej jest w hokeju.

Wielu z was ma już swoją pierwszą kartę. To taki „must heave” każdego hokeisty. W hokeju też kiedyś się coś zaczyna a im wyżej się zaczyna, tym bardziej to trzeba upamiętnić. Takim najważniejszym początkiem każdego wielkiego hokeisty jest karta „rookie” czyli karta debiutanta w NHL. Są oczywiście karty debiutanckie czy rookie w ligach europejskich a nawet w naszej Polskiej Hokej Lidze wyszły karty z oznaczeniem „Super Debiut”. To były karty w sezonie 2018/19 młodych zawodników, którzy zadebiutowali w najwyższym poziomie rozgrywek w Polsce, albo zagraniczni zawodnicy, którzy rozegrali u nas pierwsze mecze. Jednak najważniejszą jest wcześniej wspominana karta „rookie” z NHL. Taką kartę, jako niewielu Polaków ma Mariusz Czerkawski. Karta ta jest opatrzona zdjęciem z jego drugiego meczu występu, gdzie na widać na koszulce Mariusza plamy. To nie jest wada karty, ale plamy krwi po ataku przeciwnika. Debiut Czerkawskiego w NHL miał miejsce 9 kwietna 1994 roku w Bostonie a przeciwko Tampa Bay Lighting.

A jak to wydarzenie sprzed 30 lat wspomina sam Mariusz Czerkawski:

Jak wyglądał pierwszy mecz?

Przede wszystkim uderzyła mnie otoczka. Hymny przed meczami, amerykański i kanadyjski. Na trybunach głośno, ludzie szaleją podczas hymnu. W Polsce wszystko odbywa się dostojniej. A tam ludzie walą w pleksi, piszczą pod koniec, machają czapeczkami, szał jakiś. Zresztą podczas meczu cała hala kibicuje. Osiemdziesiąt dwa mecze w sezonie i przed każdym są grane hymny. Osobne przeżycie. Oni mają poczucie, że każdy mecz jest najważniejszy. A pierwszy swój mecz przegrałem z Tampą Bay Lightning 0:3. Bardziej utkwiło mi w głowie to, że po pierwszych czterech meczach miałem założonych chyba z dwadzieścia pięć szwów. Wcześniej nie miałem ani jednego. W drugim meczu dostałem kijem pod brodę. Mam nawet takie zdjęcia z zakrwawioną koszulką. Gość dostał oczywiście karę za krew na lodzie, a masażysta od razu rzucił mi ręcznik, bo bardzo krwawiłem

I co się działo po tym uderzeniu kijem?

Wzięli mnie do szatni, położyli na ławce do masażu i zaczęli zszywać. Myślałem, że już w tym meczu więcej nie zagram. A tu nic, zszyli mnie i powiedzieli, że mogę wracać na lód. Więc dograłem do końca. Dwa mecze później czekam na dobitkę, już mam uderzać, a tu nagle dostaję lufę kijem prosto w zęby. Kolejnych osiem szwów, tym razem nad wargą. Myślałem, że wszystkie zęby straciłem, bo nic nie czułem. Leżę na lodzie, masażysta stoi obok i pyta czy jest OK. I nie chodziło o krew, tylko o to, że mi głowa pękała. Gość dostał dwie minuty, a ja leżałem prawie nieprzytomny na lodzie.”

Fragmenty cytowane pochodzą z książki „Życie na lodzie Mariusz Czerkawski” autora Wojciecha Zawioły

facebook

♦♦♦ Witamy na oficjalnej stronie pierwszej edycji kolekcjonerskich kart polskiego hokeja ♦♦♦ Tutaj będziemy dla Was podawać najciekawsze newsy o kartach kolekcjonerskich ♦♦♦ Ponad 55 tys. UDS zapłacono za debiutancką kartę Connora McDavida z 2015 roku ♦♦♦ W Wałbrzychu doszło do kradzieży kart. Pewna pani ukradła z marketu 110 saszetek z naklejkami i 116 z kartami kolekcjonerskimi polskich piłkarzy. Grozi jej kara pozbawienia wolności do 5 lat. ♦♦♦Patrick Wiercioch podpisał roczną umowę z Dynamem Mińsk, po 268 meczach w NHL, ten z pochodzenia Polak spróbuje sił w KHL (W 1988 jego rodzice emigrowali z Polski).♦♦♦