Dossier: Daniil Kulikov, napastnik Zagłębie Sosnowiec, wzrost 183 cm, waga 77 kg, wychowanek Sibir Nowosibirsk, zawodnik juniorskich klubów amerykańskich, szwedzkich klubów 1 ligowych, Lyon (Francja), Olimp Ryga, Zemgale (Łotwa). Nagrody: Best “Power, Player” (WSHL 2011-2012), Champion (EHL 2013-2014), Champion, Playoffs Most Assists Playoffs Most Goals, Playoffs Most Points (Latvia2, 2015/16)
Jak oceniasz miniony sezon?
Początek sezonu i jego pierwsza połowa była dość skomplikowana, ale pod koniec sezonu wszystko się ustabilizowało.
Dlaczego zdecydowałeś przyjechać do Polski?
Polska znajduje się w Europie Środkowej a tutaj rosyjski hokej ma duże poważanie. Oprócz tego, stąd jest bliżej do lig, w których chciałbym grać, jak Niemcy czy Czechy. W Polsce wcześniej pracowali tu świetni specjaliści jak Bykow czy Zacharkin, którzy dali dobry impuls dla rozwoju polskiego hokeja.
Czy są jakieś kluby, w których chciałbyś grać w Czechach czy w Niemczech?
Moim ulubionym klubem jest Kladno, klub, w którym wychował się Jaromír Jágr a dziś jest jego właścicielem.
Po zagraniu w łotewskich klubach przyjechałeś do Torunia. Coś poszło nie tak w Toruniu?
W Toruniu wszystko poszło dobrze: strzeliłem 2 bramki i zaliczyłem asystę, ale już grając dla Zagłębia Sosnowiec J
Jak ci się podoba Sosnowiec?
Jeżeli chodzi o drużynę, to dobry zespół, natomiast kierownictwu, słowa z czynami radykalnie się mijają. To takie ogólne spostrzeżenia, jakie zobaczyłem w tych klubach, w których byłem w Polsce.
Daniil Kulikov w barwach Zagłębia Sosnowiec foto: Sławomir Bomba
Grałeś wcześniej w łotewskich klubach, jakie są twoje wspomnienia?
Grałem w Olimpie i Zemgale, obydwie drużyny są dobre. Są tam doświadczeni trenerzy. Od czasu do czasu udaje mi się śledzić mecze Olimpu i życzę im sukcesów.
Jak możesz porównać hokej w Polsce i na Łotwie?
W Polsce gra się więcej meczów, to pozwala się rozwijać i udoskonalać warsztat hokejowy. Na Łotwie meczów jest mniej, ale hokej ma tam ciągle wysoki poziom i ciągłe tendencje wzrostowe.
Grałeś w sezonie 2018/19 w Pucharze Kontynentalnym w barwach francuskiego klubu Lyon.
Tak, to dobre doświadczenie, bardzo dobrze zorganizowane turnieje. Chciałbym podziękować naszym fanom z Lyonu za wspieranie zespołu przez cały sezon.
Grałeś również w finale Pucharu Francji, gdzie drużyna zdobyła srebrny medal, jak to wspominasz?
To było wspaniałe uczucie, graliśmy w największej paryskiej hali Bercy (dziś oficjalna nazwa to AccorHotels Arena). Byłem wtedy zaskoczony, że we Francji finał pucharu w hokeju na lodzie zorganizowano w hali, która może pomieścić ponad 20 tys. widzów. Zainteresowanie mediów we Francji było ogromne, na meczu była ponad 12 tysięczna frekwencja. Na finał był zaproszony i zaszczycił go Prezydent IIHF Dr René Fasel.
Jak to się stało, że zacząłeś grać we Francji?
Cała gra we Francji to było wielkie doświadczenie, chcę podziękować głównemu trenerowi Lyonu Mitja Šivicowi, który mi dał szansę. Oczywiście nie odbyłoby się to bez mojego zespołowi wsparcia: rodzicom, osobistemu trenerowi Andriejowi Kruczkowowi, agentowi Anatoliemu Wałkowowi i doradcy Maximowi Sewastianowowi za czasochłonną i oddaną pracę.
Jakie jest twoje marzenie?
To jasne, że zagrać w NHL. Wierzę, że mogę osiągnąć to osiągnąć. Ważne jest, aby pracować nad sobą i wierzyć w siebie.
Jak przygotowujesz się do sezonu?
Pracę w terenie rozpoczynamy na początku maja.
Zaczynamy? Czyli nie przygotowujesz się sam?
Tak, pracuję pod okiem osobistego trenera Kruczkowa, a również rodzice są aktywnie zaangażowani w proces szkolenia.
Początki kariery Daniily Kulikova
Jak zaczęła się twoja przygoda z hokejem?
Kiedy miałem jakieś 5 lat zobaczyłem jak starsi grają w hokeja. Od razu mi się to spodobało i zapałałem miłością do tego sportu. Poprosiłem tatę, żeby mnie zapisał do sekcji hokejowej. Najmłodsi chłopaki, którzy wtedy grali to był rocznik 1989-90, a ja jestem rocznik 1993. W końcu tacie udało się zapisać mnie do szkoły hokejowej, czego bardzo pragnąłem. Moim pierwszym trenerem był Wiktor Rogatin, który pokazał mi jak grają seniorzy. Od niego dostałem pierwsze łyżwy i kija – prawdziwego Bauera! W tamtych czasach to był naprawdę luksus. Następnym trenerem, który mnie nakierował był Władimir Golets, to on dał moim rodzicom wskazówki, jakimi się kierować, żeby dalej poprawić mój poziom. Zawsze grałem ze starszymi chłopakami, tam trenerem był Siergiej Bażenow. On był dla mnie mentorem psychicznym i chyba trenował mnie najdłużej. Z trenerem Bażenowem trenował mnie wspólnie trener Michaił Petrow. Jeszcze wymienię trenera Jewgenija Miszakowa - to oni wszyscy mi bardzo pomagali w treningach ze starszymi.
Czy starsi koledzy, z którymi grałeś nie robili ci „pod górkę”, jako młodemu?
Nie, wręcz przeciwnie, miałem wspaniałych kolegów na lodzie. Szybko znajdowałem z nimi wspólny język i otrzymywałem od nich wsparcie. Wymienię tu Iwana Glazkowa! Miałem też trochę hokejowego szczęścia.
Opowiedz, o co chodzi?
Pamiętam, kiedy trenowałem w Sibirze, skontaktował się ze mną trener Kolosu Nowosibirsk. Kolos to była konkurencyjna młodzieżowa drużyna. Trener Kolosu – Sołowow, zaprosił mnie do Moskwy na międzynarodowy turniej im.Krutowa. Był to silnie obsadzony turniej a ja pojechałem tam w tajemnicy przed moim macierzystym klubem. Grały tam, najlepsze rosyjskie drużyny jak: CSKA Moskwa, Spartak Moskwa, Krylia Sowietow a z zagranicy były drużyny ze Szwajcarii czy z Łotwy. Zajęliśmy 11 miejsce na 12 drużyn a ja zdobyłem tytuł najlepszego strzelca turnieju. Nagrodę wręczył mi sam Władimir Krutow a informacja o tym, ukazała się w gazecie „Cały hokej”. Kiedy gazeta dotarła do Nowosibirska, to „sprawa się rypła”. Klub zdecydował się, że zakończy ze mną współpracę. Trenerzy nie chcieli słuchać moich tłumaczeń, że to był super turniej, ważny dla mojej kariery. Tak zakończyła się moja kariera w Sibirze, w którym grałem dobrych kilka lat.
Daniil Kulikov na turnieju im.Krutowa
Jakie sporty lubisz, czy uprawiasz oprócz hokeja?
Od dzieciństwa ciągnęło mnie do wielu sportów. Oczywiście grałem w piłkę nożną, która bardzo mi to pomagała w hokeju. Piłkę nożną, trenowałem z trenerem Jurijem Chuchowem. Dużo przyjemności dawało mi również uprawianie akrobatyki. W akrobatyce zdobyłem 3 miejsce w zawodach OPF (ogólne przygotowanie fizyczne). Lubię grać w ping-ponga. W tenisie stołowym, dzięki trenerowi Michaiłowi Bagiyanowi zdobyłem tytuł CCM (Candidate for Master of Sports). Grałem też w bilard, którego uczył mnie trener Siergiej Agiejenko, wspaniały człowiek.
Jaka jest twoja ulubiona drużyna w NHL?
Od zawsze to był Detroit Red Wings. Moim idolem był Steve Yzerman i jego drużyna. Dorastałem na filmie „Detroit Red Wings 1997 Documentary” oraz na „Mighty Ducks”. Film o Red Wings opowiadał o złotej erze, kiedy pod kierunkiem legendarnego i mojego ulubionego trenera z Ameryki Północnej – Scottie Bowmana, grało pięciu Rosjan.
To byli, pewno twoi ulubieni gracze?
Tak, Kozlow, Konstatantinow, Fedorow, Fetisow i Larionow to była zgrana maszyna jak w zegarku.
A co KHL też się interesujesz tymi rozgrywkami?
Oczywiście, pochodzę z Nowosibirska i jestem wychowankiem Sibiru. Cieszę się z każdej ich wygranej.
Czy zbierałeś karty z hokeistami?
Tak, nie tylko zebrałem, ale z kolegami się nimi wymienialiśmy. To był prawdziwy biznes z kartami. Rodzice nam je kupowali, a my się nimi wymienialiśmy. Pamiętam, że najpopularniejszymi kartami były Bure i Fiodorow, wykonane bardzo pięknie. Za jednego Bure czy Fiodorowa można było dostać 5 a nawet 10 kart, innych graczy w zależności od kursu.
Dziękujemy za rozmowę. Rozmawiała: Daria Martsinovich