David Zabolotny ub. sezon rozpoczął w JKH GKS Jastrzębie, dokończył go jednak w niemieckiej Oberlidze. Jak do tego doszło i nie tylko o tym dowiecie się z rozmowy jaką przeprowadziła Daria Martsinovich.
Jak to się stało, że zmieniłeś klub w trakcie sezonu?
Byłem już po rozmowach z Jastrzębiem i klub wiedział, że nie będę przedłużał kontraktu na przyszły rok, że będę próbował swoich sił w lidze niemieckiej. Ze względu na to, że mam niemiecki paszport, miałem dużą szansę żeby spróbować tam zagrać. W tym czasie, Polonia Bytom miała problemy finansowe i Ondřej Raszka postanowił z tego klubu odejść. Ondřej ma polski paszport a Jastrzębie patrząc przyszłościowo postanowiło wziąć Ondřeja, ponieważ nie wiadomo było czy w przyszłym roku też będzie przepis, że polski bramkarz musi bronić 50 procent. W stosunku do mnie Jastrzębie zachowało się bardzo dobrze, powiedziano, że oczywiście mogę zostać i rywalizować o miejsce w bramce. Dało mi również wolną rękę, jeżeli miałbym możliwość wyjechania to nie będą mi robić żadnych problemów i mogę znaleźć klub i wyjechać nawet teraz, czyli wtedy. Zadzwoniłem do swojego agenta i powiedziałem, jaka jest sytuacja i agent w czasie godziny załatwił trzy kluby. Była w sumie bardzo duża rozbieżność ligowa, nie wiedziałem, który klub mam wybrać. Ale i mój trener bramkarzy Rostislav Haas i trener Jastrzębia Robert Kalaber pomogli mi dokonać wyboru. Padło na drużynę z Lindau, która przeżywała wtedy kryzys z początku sezonu. Postanowiłem pojechać tam i jestem bardzo zadowolony. Wybrałem bardzo dobre miejsce dla hokeja i na przyszły rok też tam zostanę.
Nie miałeś problemów z językiem?
Nie. Moi rodzice są niemieckojęzyczni. Do mojego piątego roku żyliśmy w Niemczech tak, że jakieś tam podstawy były. W szkole też uczyłem się niemieckiego, zdawałem maturę z niemieckiego. Starszy brat mieszka we Frankfurcie tak, więc ciągle niemiecki był i jest wokół mnie.
Są jakieś różnice między niemiecką Oberligą a polską ekstraligą?
Nie wiedziałem, czego się spodziewać od trzeciej ligi w Niemczech. Byłem jednak pozytywnie zaskoczony poziomem tej ligi. Mogę ją śmiało porównać do poziomu, jaki prezentuje nasza Polska Hokej Liga. Drużyny topowe, czyli od miejsc jeden do sześć, są naprawdę na wysokim poziomie, grają tam zawodnicy z przeszłością nawet i z reprezentacji Niemiec. Tak, że poziom ligi naprawdę jest wysoki.
Jak popularny jest hokej w Lindau?
W Lindau na każdym meczu są wyprzedane wszystkie bilety, na mecze chodzi około dwóch tysięcy ludzi, czyli naprawdę atmosfera jest super i bardzo dobrze się tam gra.
Jak w ogóle możesz scharakteryzować Oberligę?
Jeśli chodzi o drużyny, są różne, ponieważ każda drużyna stawia na inny hokej. Trenują tam i czescy i kanadyjscy trenerzy, no i oczywiście niemieccy. Nigdy nie wiadomo, czego tak naprawdę spodziewać się po systemie gry każdej z tych drużyn. Drużyny kontraktują Kanadyjczyków czy Amerykanów. Bardzo dużo jest naturalizowanych graczy, którzy tak jak ja mają niemieckie paszporty a przyjechali tam z Kanady czy z USA. Są drużyny, które na przykład idą w hokej typu skandynawskiego i takich można też spotkać zawodników. Dlatego rozpiętość drużyn, jeśli chodzi o poziom i styl gry jest bardzo duża i ta liga jest naprawdę ciekawa.
Wiem, że trenujesz dzieci bramkarzy…
To znaczy, staram się pomagać w trenowaniu młodych bramkarzy. Teraz w Opolu dostałem zaproszenie od Grzegorza Rostkowskiego, z którym współpracuję. Będę jechał na tygodniowy obóz poprowadzić szkolenia bramkarzy w Norwegii.
Jak wpadłeś na pomysł pracy z dziećmi?
W Jastrzębiu prowadziłem z kolegami treningi z bramkarzami. Dla młodych bramkarzy jest takie fajne przeżycie, kiedy można im pokazać różne techniki bronienia. A w Polsce jest deficyt trenerów bramkarzy i na pewno my możemy przyczynić się do tego, aby pomóc szkolić naszych następców. Tak samo w Lindau prowadziłem treningi z bramkarzami, no i teraz jak właśnie jest taka możliwość wyjechania do Norwegii, na pewno z tego skorzystam i pojadę.
Czy zamierzasz kiedyś wrócić do Polski?
Na razie o tym nie myślę, jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się wyjechać do Niemiec, zależy jak się będzie tam układało. Planujemy z narzeczoną tak naprawdę wyjechać na stałe do Niemiec i zamieszkać tam. Ale czas pokaże, zobaczymy, co będzie dalej.